poniedziałek, 10 października 2011

41.

To już drugi taki dzień, w którym wstaję rano i myślę 'chcę być chuda!'. A potem przychodzi co do czego i wszystko zaprzepaszczam..
To już drugi dzień kwestionowania sensu diety. Tak bardzo chciałabym żyć normalnie! Nie wiem, czy wiecie o co mi chodzi, ale zazdroszczę ludziom, którzy żyją tak normalnie. Nie jedzą mało, ale też nie opychają się. Nie są super szczupli, ale też nie grubi. Wydaje mi się, że dla nich wszystko jest takie proste. Wstają rano jedzą śniadanie, później coś przed obiadem, obiad i tak dalej. Dlaczego ja tak nie potrafię? Czy wszystkie moje dni muszą dzielić się na te, podczas których utrzymałam dietę i te totalnie beznadziejne, podczas których tylko się opycham? Nie chcę, żeby tak było. 
Tak bardzo chciałabym już ważyć powiedzmy te 50 kg i zacząć uczyć się żyć normalnie. Potrafić cieszyć się jedzeniem, a nie patrzeć na nie jak na tabelki z kaloriami; w zależności od dnia widzieć przed sobą coś co trzeba czy wypadałoby zjeść, albo zbyt dużo by zjeść, ale i tak zjem, a potem będę miała wyrzuty sumienia.
Chyba nie ma sensu się dalej nad sobą użalać i to w (bądź co bądź) publicznym miejscu. Muszę po prostu wziąć się w garść i walczyć dalej. Mój cel czasowy czyli Wigilia, jeszcze dosyć daleko, ale nie mogę tego zawalić. Muszę raz na zawsze to wszystko skończyć i móc w końcu zacząć jakiś nowy etap w życiu.
Brzmi to trochę dramatycznie, ale tak właściwie to chyba myślę o odchudzaniu jak o jakimś etapie w życiu, przez który muszę przejść. Dla mojej psychiki dobrze byłoby, gdybym skończyła go jak najszybciej..
xoxo

10 komentarzy:

  1. Co to znaczy żyć normalnie? Czy ktokolwiek w ogóle tak żyje?
    Jedzenie kilkuset kcal dziennie, tak samo jak jedzenie jakiś 2500 nie jest "w normie". Ludzie ustalili sobie jakieś statystyki "poniżej, powyżej normy" i tak dopasowują wszystko co się da. Są osoby, które jedzą zdrowo, mają świetną figurę. Ale czy one są tak naprawdę szczęśliwe? Mają inne zmartwienia, kłopoty, problemy. I może one też chciałby żyć "normalnie"

    OdpowiedzUsuń
  2. cholera, ale każda z ans by chciała. Tylko, że jak już zaczniemy to, to zostaje w nas do końca. Nic nie zrobimy, jedyne co możemy robic to wierzyc w siebie i we własne powodzenie.
    Damy radę śliczna, wszystko przed nami :*
    Elizabeth.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też chciałabym żyć normalnie, a ja nie umiem normalnie jeść, bo albo jem dietetycznie albo wieprzam jak głupia ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie chce sprawic Ci jakiejs przykrosci ani napisac czegos na zlosc, ale niestety nie bedziesz juz normalna tak jak te inne osoby... Ja to przechodzilam. Nawet jak juz bedziesz wazyla te 50kg. to nie dasz rady nauczyc sie zyc normalnie poniewaz z kazdym kesem bedziesz sie bala ,ze zaprzepascisz to co juz osiagnelas, a i tak bedziesz czula sie gruba, nawet jak nie bedziesz. Pewnie... Te osoby maja fajnie ja tez o tym wiele razy myslalam, ale kiedy wejdzie sie w ten wir kalorii, odchudzania to juz naprawde nie ma odwrotu :( to g*wno zawsze pozostanie w glowie :( ale przeciez same obralysmy taka droge...

    OdpowiedzUsuń
  5. ja co jakiś czas żyję normalnie, robie sobie przerwy od diety. w sensie jak zaprzepaszczę dietę to robie sobie w niej przerwę, a potem do niej wracam. to nie jest dobre tak do końca. no, ale ty posiadając jakieś tam terminy [Wigilia] musisz już teraz ścisnąć pasa. ja np. nie licze kalorii, po pierwsze z lenistwa, po drugie PO CO?! przecież chyba wiesz ile twój organizm potrzebuje żeby nie być głodnym. dla mnie to trochę strata czasu, co o tym myślisz?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również zazdroszczę wszystkim dziewczyną, które jedzą normalnie, nie przejmują się nawet często tym co jedzą i ich waga jest w normie. Szczerze mówiąc zdałam sobie sprawę po Twojej notce, że również dziele dni na udane i nieudane pod względem diety. No to trzeba w końcu osiągnąć cel. Powodzenia Kochana. ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozumiem to, bo sama tak mam.
    Ale cyz nie wydaje Ci się, że to wszystko kłamstwo?
    Że to podświadome odwlekanie innego etapu w życiu?
    Bo odchudzanie tak naprawdę nie jest czymś, co musi absorbować w pełni uwagę. Właściwie nie musi wcale.
    Ja to wiem. I pouczam Ciebie. Ale sama podchodzę do sprawy tak samo, jak Ty. Jakby odchudzanie było przeszkodą, którą jak już sie pokona to... to cokolwiek. Bo właściwie co? Szczerze? Wiecznie bujam się między -2kg i +2kg i ani porządnie nie chudnę, ani nie zostaję gruba. To fikcja, że schudnięcie to jakiś etap. Wmawiamy to sobie i stawiamy wagę tak wysoko, że aż szkoda, ze nie spadła - stłukłaby się i byłybyśmy wolne.

    I myślę, ze to jest rozwiązanie pytania pierwszego. Dlaczego niektórzy jedzą normalnie i nie wpadają w pułapkę? Myślę, ze to pułapka, którą same na siebie zastawiłyśmy. Bo jak chudniemy to podświaodmość bije na alarm, ze teraz trzeba by było zająć się czymś innym i zaczynamy jeśc. Wtedy tyjemy i znowu martwimy się tlyko tym, by schudnąć.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja myślę o odchudzaniu jak o części mojego życia.. Jak zrezygnuję z diety to będzie to samo...

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że każda z nas o czymś takim marzy. Mam koleżanki, które jedzą bardzo dużo i chciałyby przytyć np. bo są chude a nie mogą, mają po prostu taką super przemianę materii. Niestety, ale każdy człowiek się różni od siebie i nie wszystkim jest dane mieć taki luksus bycia genetycznie szczupłym. Dobrze, że myślisz o tym, że chciałabyś wyglądać już chudo, osiągnąć swój cel, bo wtedy cały czas trzymasz się przy diecie i nie rezygnujesz, bo jednak masz przed sobą wizję siebie idealnej. I nie rezygnuj z tego, nie rozmyślaj nad sensem, bo sens jest, bo jeśli się postarasz to przyniesie to efekt, a czasami chwile zwątpienie każdy ma. Trzymaj się ciepło i absolutnie się nie poddawaj!

    OdpowiedzUsuń
  10. no Tymek jest fajny, tylko może troche za stary jak dla mnie.. no wiesz, o co mi chodzi nie? A Kuba się tak fajnie patrzy. ;d tylko chyba jest troche dziecinny i wgl. No, a w te dwa tygodnie mam nadzieje ze schudnę. ;) bo jak nie, to dam se spokój z Kubą, albo Tymkiem. xd chyba bardziej z Kubą. ;P całuję i nie poddawaj się. Też czasami tak myślę, ale potem dochodzę do wniosku, że jednak to nie ma sensu, że skoro chcę być chuda, to będę. I też myślę o tym jako o etapie w życiu. Najczęściej pod prysznicem xD no i potem myślę, że przynajmniej będę mieć jakieś takie bardziej urozmaicone życie, niż inne moje koleżanki, a jak uda mi się schudnąć, to przynajmniej będę miała czym chwalić się za kilka lat czy coś. Czaisz? całuję ;****

    OdpowiedzUsuń