środa, 21 września 2011

32.

Wczoraj bylo 1118 kcal (53.9 g bialka i 130.8 g weglowodanow), a dzisiaj 1066 kcal (59.3 g bialka i 114 g weglowodanow).
Moze i nie jest to jakis moj wymarzony wynik, ale i tak jest chyba dobrze. Pocieszam sie tym, ze nie musialabym sie jakos duzo bardziej starac, zeby bylo tego o wiele wiecej. Te pyszne drozdzowki z serem, ktore leza teraz w kuchni.. Ale nic. Jutro mam siedem lekcji, a wiec wezme sobie jedna do szkoly. Raz na jakis czas zamiast sniadania chyba mi wolno :)
Zwlaszcza, ze chyba nie przezyje jutrzejszego dnia, bo mam 2 niemieckie, 2 polskie i 3 angielskie! Idealnie humanistyczny dzien, a ja kurcze jestem na mat-infie! To nie jest na moja glowe.. Mam tylko nadzieje, ze kobieta z niemca zapomni o sprechingu, na polskim bedziemy omawiac tematy prezentacji maturalych, a chociaz czesc angielskiego bedzie przeznaczony na godzine wychowawcza. Ale jak to mowia: nadzieja matka glupich..
Troche boje sie piatku, bo wieczorem ide na impreze i nie wiem jak to bedzie z dieta. Nie chodzi mi tu o alkohol, bo ja nie pije (nie naleze oczywiscie do zadnego AA czy cos, tylko po prostu nie uwazam tego ani za fajne, ani za potrzebne. Nawalone do nieprzytomnosci laski, ktore nie panuja nad soba tez srednio mi imponuja), ale raczej o jedzenie. Zapewne tez tego dnia nie napisze nic na blogu, a szkoda, bo zauwazylam, ze im czesciej pisze tym lepiej sie trzymam. Po prostu nie chce Was zanudzac ciaglym uzalaniem sie nad soba i nie chce byc tym najgorszym nieudacznikiem, ktoremu nic nie wychodzi. Czasem tak o sobie mysle, gdy czytam notki u Was, w ktorych piszecie jak malo jecie i jak szybko chudniecie.. To strasznie motywujace!
xoxo

9 komentarzy:

  1. Jak Ty wszystko dokładnie liczysz! Nawet białka i węglowodany... Ja tam po prostu staram się jeść jak najmniej, przestałam liczyć te kalorie... A według mnie wynik jest bardzo dobry, nie za mało, nie za dużo, tak idealnie jak na dietę, przecież na 1000kcal nie przytyjesz :)
    Zjedz tę drożdżówkę, nie ma się co zamęczać, zjesz teraz jedną to potem nie zjesz 10ciu ;)
    A co do tego alkoholu to w ogóle nie pijesz? Ani jednego piwa? Znaczy nie wyrzucam Ci tego ani nic, tylko po prostu jestem ciekawa ;) A co do jedzenia na imprezie to może spróbuj tego na co będziesz miała ochotę, ale w małych ilościach?
    Dziękuję bardzo za życzenia, są świetne! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nawet lepiej, że na razie jesz tyle. Przynajmniej napadu unikniesz, a to zawsze coś ;) Możesz spokojnie zjeść tą drożdżówkę. 1 dzień oszustwa jest nawet dobry w diecie (tak czytałam).
    Powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
  3. nie jesteś nieudacznikiem:*! błędy popełnia każde. w końcu będziesz miałą taką kontrolę i takie wyciągnięte z błędów wnioski, że słodycze w ogóle nie będą Ci potrzebne.. no to obie mamy jutro imprezowy żarłoczny dzień.. damy radę. - eN.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po to właśnie masz blog, by pisać nie tylko o sukcesach, ale także o tym, że Ci ciężko i źle.
    Bardzo mi się podoba Twoje podejście do alkoholu, wynika z tego, że jesteś mądrą dziewczyną, która nie podąża "owczym pędem". Jak pytam niektórych czy lubią pić to mówią, że tak sobie, a gdy pytam dlaczego więc piją to odpowiadają: "Bo wszyscy piją i nie chcę odstawać". A Ty pozostajesz sobą:)
    A jedzenie na imprezie jest problemem, bo boisz się, że inni będą naciskać, byś zjadła czy sama nie będziesz się mogła powstrzymać? Jeśli to pierwsze to staraj się być w ciągłym ruchu, podawaj innym, rozmawiaj, krąż wśród ludzi. Nie zauważą, że nie jesz. U mnie się to sprawdza, szczególnie na imprezach rodzinnych. "Och jestem taka zajęta, jak znajdę chwilkę to coś przekąszę" xD

    Buziaki kochana, trzymaj się:*:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech Ci idzie na zdrowie bułeczka ;] Od jednej nic nie przytyjesz, a czasem trzeba siebie nagrodzić za taki trud jakim jest odchudzanie. Wiesz, rozumiem, że nawalone laski cie nie kręcą mnie z reszta tez nie, ale nic nie pijesz, nic a nic?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli chodzi o colę to niestety ją uwielbiam... Ale staram się pić tylko light jak już naprawdę "muszę". To chore jak ktoś uważa, że jest fajny, bo się upił, albo coś, niestety znam takich ludzi... :/ A jak z dietą kochana?

    OdpowiedzUsuń
  7. To ciekawe, że każdej z nas wydaje się, że innym idzie lepiej od niej samej. Jakoś nigdy nie patrzyłam na Ciebie jako na kogoś, kto nie radzi sobie z dietą. Na siebie owszem, mam poczucie, ze zawalam non stop. Ale Twoja notka jest jedną z wielu, które piszą dziewczyny - i każda widzi siebie gorzej. Czyli potwierdza się moje zdanie, ze każdy jest najbardziej skupiony na sobie, więc nie ma tyle uwagi, by zauważać niewielkie wady innych!

    Ciekawa jestem, jak Ci posżło na imprezie. Ja bym chyba zawaliła.

    Twój komentarz u mnie był bardzo wspierający. Krótki i rzeczowy, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dla mnie jeżeli chodzi o dietę, kcal to jest bardzo dobrze.! ;) Ojj zgadzam się z Tobą.. ja osobiście nie mogę znieść widoku nawalonej dziewczyny.! Tama masakra..! Powodzenia i mam nadzieję, ze poszło Ci dziś dobrze, a nawet jak nie to nie ma co się przejmować tylko jutro działać i postępować z dietka tak jak powinno być.! ;?)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka. Nie ma co się łamać, tak naprawdę wcale nie jesz dużo, normalna ilość kcal dziennie dla dziewczyny to około 2000, więc Ty jesz średnio połowę tego, więc to chyba dobry wynik? Ja np zmotywowałam się od poniedziałku i jak na mnie jem naprawdę bardzo mało, choć teraz wieczorami jest najgorzej mam napady, że trudno mi się powstrzymać, przez cały dzień prawie nic jem , a potem cóż na wieczór wychodzą kwiatki, dopóki nie mam jedzenia przed sobą jest ok, ale jak coś już spróbuję nie mogę się oderwać, dlatego taka rada, żeby po prostu nie kusić losu, nie zaglądać do kuchni, ja np. mamie powiedziałam, żeby w ogóle nie wołała mnie na obiad, wie, że się odchudzam i to mi pomaga, bo nikt do niczego mnie nie namawia i nie kusi przede wszystkim. No nic trzymam za Ciebie kciuki. Dodałam Cię do swoich linków, a w wolnej chwili zapraszam do siebie http://potyczki-z-wlasnymi-slabosciami.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń