poniedziałek, 29 sierpnia 2011

21.

Chyba w końcu jakoś się pozbierałam. Wczoraj zjadłam 933 kcal i ćwiczyłam. Brawa dla mnie! Tzn. to nie jest nic wyjątkowego, bo tak powinien wyglądać mój każdy dzień.. Dzisiaj też jak na razie jest dobrze i mam nadzieję, że tak już pozostanie. Szczerze mówiąc mam nadzieję, że pozostanie mi na tyle silnej woli, żeby do końca życia móc kontrolować swoje zachowanie jedzeniowe.
Już się nie przejmuję tymi dodatkowymi 2 kg. Muszę szybko je spalić i wtedy wszystko wróci do normy i będzie ok.
Nie mogę uwierzyć, że w czwartek trzeba stawić się już do szkoły. Pocieszeniem chyba jest fakt, że nikt nie łudzi się, że zrobimy to z uśmiechem na ustach.
Przypomniałam sobie, że w tamte wakacje przytyłam 4 czy 5 kg. Na początku tych ważyłam chyba 55-56 kg, a więc nie przytyłam, a może nawet schudłam kilogram. Marne pocieszenie, jeśli miałabym pomyśleć, że chciałam 1 września wrócić ważąc 50 kg, góra 52, ale zawsze jakieś.. Mam wrażenie, że zmarnowałam te wakacje. Gdy myślę o nich to nie mogę uwierzyć, że minęły już ponad 2 miesiące i właściwie nic nie zmieniłam w swoim życiu. A przecież mogłam! Miałam 2 wolne miesiące, podczas których mogłam ćwiczyć do woli i po prostu nie jeść tak dużo, i co? I nic.. Też macie czasem takie uczucie, że życie przelatuje Wam pomiędzy palcami i po prostu je marnujecie?
xoxo

7 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze Cie rozumiem. Też miałam plany c do ćwiczeń i diety w czasie wakacji. . Ostatnie zdanie bardzo trafne i miewam chwilę słabości i wtedy tak właśnie myślę.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zdecydowanie za późno się obudziłam. Dopiero 2 tyg przed końcem tych pieprzonych, przepełnionych lenistwem wakacji pomyślałam, że warto coś zmienić. Szkoda, że tak późno... przecież mogłabym tak wiele zrobić...

    No cóż. Pozostaje mi walka ze szkołą, z kilogramami...z samą sobą. Co gorsza - to wszystko muszę robić na raz.
    Czuję, że będzie to najcięższe starcie, jakie kiedykolwiek przeszłam w swoim życiu.

    W końcu od tego wszystkiego zależy moja przyszłość...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak Brawa ;*
    Ja akurat bardzo dobrze wykorzystałam wakacje schudłam te 5 kg które chciałam jadłam mało, ćwiczyłam jestem z siebie zadowolona, ale wakacje przeleciały tak szybko że nawet ich nie puczułam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, czasem wydaje mi się, że marnuję je strasznie... Nawet, gdy bardzo się staram, czuję, jakby umykało.
    Ale masz jakiś sukces - właśnie zmotywowałaś mnie do walki o siebie. Bo mówmy otwarcie, to, jakie będziemy kiedyś, zależy od tego, ile zrobimy teraz. I nie chodzi tylko o figurę.

    I tak, brawa dla Ciebie! Czemu nie? Może i tak powinno być codziennie, ale przecież to TY tego dokonujesz, to TWOJA praca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak kochana, bardzo często mam takie uczucie. Zastanawiam się wtedy, dlaczego nic nie robię i marnuję każdą szansę, jaką otrzymuję? Nie jesteś sama :) Cieszę się, że z dietą coraz lepiej. Oby tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli Cię to pocieszy to nie tylko Ty zmarnowałaś wakacje. Moim celem było 49kg. I gówno z tego wyszło.
    Dobrze, że się nie poddajesz i walczysz dalej. Ehh.. Mieć silną wolę i kontrolę nad wszystkim do końca życia. Marzenie. Zastanawiam się jak to wszystko się skończy. Bo jakoś chyba musi.

    OdpowiedzUsuń
  7. tak, też mam takie uczucie, dlatego zabieram się za zmiany :) nie może przecież tak być. a skoro to zycie zalezy od nas samych to nie pozwolić żeby wkradła się w nie monotonia czy inne chol^erstwo.

    powiem ci, że w sumie ja z końcem roku szkolnego ważyłam 68, więc raczej wiele nie schudłam ;/ jakiś kilogram ? dla mnie to zerowy postęp.

    OdpowiedzUsuń